sobota, 22 listopada 2014

Dawno, dawno temu...

Hmm, może nie aż tak dawno, ale kilka tygodni już minęło odkąd zrobiłam pierścionki i bransoletkę prezentowane w tym poście. Prezentuję je dopiero teraz, bo wcześniej nie miałam jakoś weny na pisanie, a teraz wreszcie się zmotywowałam (chociaż z weną nadal słabo, a święta już niedługo).
Jeszcze w wakacje zrobiłam pierścionek ściegiem peyote, który można nosić na dwa sposoby.

peyote ring



W trakcie przyszła mi do głowy myśl, że może dałoby się przekształcić ten wzór tak, żeby przypominał wąsy. Wzięłam siatkę do rysowaniu wzorów i stworzyłam 3 projekty - jeden przetestowałam w praktyce, drugi spróbuję za jakiś czas. Myślę, że koralikowe wąsy, chociaż trochę kanciaste, przypominają te najbardziej popularne.


Tak się prezentują po zszyciu jako pierścionek.

peyote ring mustache

W połowie października były urodziny mojej koleżanki - studiuje muzykologię, ma zespół, gra, śpiewa, więc zrobiłam bransoletkę z nutami. Dostępne w Internecie wzory niezbyt mi się spodobały, więc zaprojektowałam własny, który bardziej przypadł mi do gustu.
Zdjęcia są autorstwa właścicielki.

beaded rope bracelet notes



piątek, 17 października 2014

Uwięzione


Od kilku miesięcy najbardziej lubię oplatać koraliki koralikami. Powoli odkrywam też potencjał ogniwek dzięki technice Chain maille. Na to wyzwanie postanowiłam połączyć to co lubię i stworzyłam naszyjnik z beaded balls pomiędzy ogniwkami. Ogniwka robiłam sama, ponieważ nie udało mi się znaleźć takich o średnicy 8 mm. Łącznie wyplotłam Toho 15/0 27 kulek 6mm - w najbliższym czasie nie oplotę żadnej. Nie wykorzystałam wszystkich do naszyjnika - zostaną na wszelki wypadek jakby się jakaś zgubiła. Może w przyszłości będę chciała przedłużyć naszyjnik (obecnie jest blisko szyi).


Poniższe zdjęcie pokazuje z bliska kulki.

beaded ball captive chain maille necklace

Następnego dnia po opublikowania posta dorwałam siostrę i zrobiłam zdjęcie naszyjnika na jej szyi.


Odkryłam też, że można nosić go również jako bransoletkę, ale lepiej nie zapinać zbyt ciasno, bo całość jest delikatna.


Rano udało mi się też zrobić zdjęcie w lepszej jakości przy dziennym świetle. Kolory bardziej przypominają te w rzeczywistości. Czarny + Biały + Szary-Srebrny + jeden z moich ulubionych, czyli Silver Lined Rosaline.

wtorek, 14 października 2014

Guzik z ogniwkiem


Miałam nic nie zrobić na to wyzwanie, ale... Moja siostra ma kolczyki z guzikami. Nosiła je kiedy rozpoczęło się to wyzwanie i pomyślałam, że zrobię jej do nich bransoletkę z ogniwkami łączonymi full persian (bardzo jej się podoba to łączenie). Wybrałam się do pasmanterii z zamiarem kupienia małych guzików w kolorze jasnozielonym, podobnym do tych w kolczykach. Niestety nie było żadnych małych guzików zbliżonych do nich kolorystycznie, Znalazłam za to małe, srebrne guziczki i je kupiłam (razem z kilkoma innymi, bo może w przyszłości się przydadzą). Stwierdziłam, że z powodzeniem zastąpią te, które sobie zaplanowałam. Bransoletka wyszła jednak bardziej dla mnie niż dla niej, ale zawsze może pożyczyć. I tak oto zgłaszam ją na wyzwanie KK.

chain maille bracelet

Jesień zdecydowanie nie sprzyja robieniu zdjęć. Miesiąc temu o tej samej porze (czyli ok. 17) zdjęcie byłoby lepsze. Dołączam jeszcze jedno, na ręku - moim zdaniem wyszło lepiej.


Bransoletka jest trochę jakby lejąca, więc guziki raz są na jedną stronę, raz na drugą. Na szczęście tylna strona wygląda dobrze, więc nie stanowi to problemu. Dla potwierdzenia - porównanie przodu i tyłu:



sobota, 27 września 2014

Pamiątka ze strzelnicy

Jakiś czas temu moja mama była pierwszy raz na strzelnicy i przyniosła do domu 3 łuski. Chciała, żebym je nawlekła na sznurek, aby mogła sobie regulować długość. O nie, nie po to uczę się różnych technik, żeby po prostu nawlekać na sznurek - nie często ma się okazję stworzyć naszyjnik z łuskami po nabojach, więc stwierdziłam, że puszczę wodze wyobraźni i stworzę coś niepowtarzalnego. Mama nie protestowała, a jej jedynym wymaganiem było to, żeby miał regulowaną długość.
Projekt w trakcie pracy ewoluował kilka razy i ostatecznie przyjął taką formę:

beaded ball chain maille necklace

Na sznurku zawiązałam supełki, które można przesuwać i tym samym wydłużać lub skracać naszyjnik.
Jeszcze jedno zdjęcie z innej perspektywy:

beaded ball chain maille naszyjnik

Teraz przejdę do szczegółów pracy.
Aby móc zawiesić łuski przykleiłam do nich szpilki z zakręconymi lupikami.


Dla urozmaicenia dodałam  2 kulki oplecione w Toho 15/0, mają ok. 1 cm średnicy.


Centralną część stanowi łańcuch zrobiony techniką Chain Maille (spotkałam się też z pisownią Chainmaille). Zastosowałam łączenie Full Persian. Około 1,5 godziny zajęło mi ogarnięcie jak trzeba łączyć ogniwka, ale w końcu udało się (i nie potrzebuję już patrzeć na instrukcję, hura!).


Nie jest to mój pierwszy raz z łączeniem ogniwek. W okolicach kwietnia zrobiłam sobie bransoletkę łączeniem bizantyjskim (Byzantine Chain Maille).

Byzantine Chain Maille bracelet

wtorek, 23 września 2014

Cliodhna - historia w wisiorku


Na wyzwanie Kreatywnego Kufra postanowiłam stworzyć wisiorek, który będzie przedstawiał historię bogini. Efekt końcowy wygląda następująco:


A teraz opiszę cały zamysł:
Środek stanowi szklany kaboszon z grafiką autorstwa mojej siostry (Początkujący rysownik komiksów). Przedstawia on śpiącą Cliodhnę, która w czasie snu została zabrana przez fale wysłane przez boga morza i pogody do Zaświatów. Sznurki sutasz ułożyłam we wzór przypominający fale otaczające kaboszon.
Kolorystykę również dobrałam celowo - czerwony + bordowy z dodatkiem beżu. Czerwień jest kolorem życie oraz skrajnych uczuć, symbolizuje również miłość. Ten kolor nawiązuje do miłości Cliodhny i jej życia na ziemi. Bordo jest opisywana jako ciemnoczerwony - taki czerwony z domieszką czarnego - dlatego też w mojej pracy oznacza on miłość z Zaświatów (zarówno przed opuszczeniem jak i po powrocie). Kolor beżowy posłużył jako tło dla podkreślenia głównych kolorów.

Poniżej jeszcze jedno zdjęcie, na którym trochę lepiej widać grafikę:

soutache pendant cliodhna

Rysunek, który stanowi grafikę w kaboszonie, dla potrzeb został znacznie okrojony. Kaboszon ma średnicę ok. 1,5 cm, więc cały obraz nie zmieściłby się (albo byłby bardzo rozmazany i niewyraźny). Jeżeli jesteście ciekawi jak się prezentuje cała śpiąca Cliodhna to zapraszam tutaj

piątek, 19 września 2014

Spirala: Magatama i Toho 8/0

Wiele razy spotkałam się z bransoletkami-spiralami i stwierdziłam, że sama muszę ich spróbować. Zrobiłam dwie - z koralikami Toho Magatama i Toho 8/0 - żeby porównać efekt końcowy. Obie robiłam takim samym wzorem - 5k 1k, jednak ich kształt jest nieco inny.
Przy takim układzie bardziej podoba mi się robienie spirali Magatamą. 8/0 lepiej wyglądają w połączeniu z 11/0 i 15/0 i zamierzam zrobić taką bransoletkę w przyszłości. Na razie spirale zakończyłam, ponieważ obecnie jestem zakręcona na punkcie pierścionków ściegiem peyote, mam też kilka pomysłów na sznurki sutasz.

Bransoletką z Magatamą podziękowałam za pomoc.

beaded rope bracelet spiral

Ta z Toho 8/0 trafiła do pudełka mojej siostry. Sama sobie wybierała kolory, chociaż "wybierała" to za dużo powiedziane. Lubi gdy koraliki są tego samego typu - ze zmrożonych transparentnych miała akurat do dyspozycji tylko te dwa, z Toho 8/0 też niewiele mogła wybrać.

beaded rope bracelet spiral

środa, 10 września 2014

Lampa Alladyna


Myślę, że każdy z nas chociaż raz w swoim życiu pomyślał jak to dobrze byłoby mieć lampę Alladyna, wtedy mógłbym/mogłabym... Ale to tylko baśń. Tylko czy na pewno? Są osoby, które wierzą w magiczną moc przedmiotów - na egzamin, ważną rozmową zawsze zabierają swój szczęśliwy długopis, bransoletkę z nadzieją, że przyniesie im szczęście. Ja na przykład prawie na wszystkich egzaminach żuję gumę.

Behawioryści powiedzieliby, że to kwestia warunkowania (przypadkowego) - skoro w jednym przypadku nam się udało kiedy mieliśmy daną rzecz przy sobie, w drugim również, to może przy następnych razach też dopisze nam szczęście... i zabieramy ze sobą swój "talizman". Jest to bardzo rozsądna hipoteza i dla mnie jest ona prawdziwa.

Cóż, może przedmioty niekoniecznie mają magiczną moc i nie przynoszą szczęścia, ale ich posiadanie przy sobie w ważnych momentach może zmniejszać poziom stresu i dawać poczucie bezpieczeństwa, a to dla większości ludzi jest cenne. Nie ważne czy mają moc czy nie - dzięki nim możemy czuć się lepiej.

W związku z wyzwaniem Kreatywnego Kufra wpadłam na pomysł, żeby zrobić sobie własną lampę Alladyna w wersji mini - duża mogłaby się nie zmieścić do torebki ;) I tak powstał pierścionek z lampą - zawsze można go mieć przy sobie, a w nagłej sytuacji wystarczy potrzeć.


 Na ręku:

peyote ring

A tak wygląda cały wzór.

piątek, 5 września 2014

Pierścionki dla siostry

Moja siostra zażyczyła sobie pierścionek ściegiem peyote i w ten sposób odkryłam jaki potencjał drzemie w tej pozornie małej formie.
Pierwszy pierścionek wybrała sobie z sercem, kolory też sama dobierała. Samo robienie nie zajmuje dużo czasu - większość pracy poświęciłam na wybieranie prostych koralików. Nie wiem czy treasure zazwyczaj są takie krzywe czy po prostu mi się takie trafiły.
Trafianie co chwila na jakiegoś krzywulca tak mnie sfrustrowało, że aż wymyśliłam pijacką zabawę dla twórców biżuterii (nie testowałam). W dwóch wersjach: dla tych co się nie chcą upić - bierzemy opakowanie treasure, wyciągamy jeden koralik, jeżeli jest prosty to pijemy, dla tych co chcą się upić - robimy tak samo tylko pijemy kiedy wyciągniemy krzywy. Tym sobie zajmowałam czas wyszukując prostych koralików do tego pierścionka:

peyote ring

Z następnym poszło łatwiej - koraliki były o niebo równiejsze. Sistra często rysuje takie buźki kota, więc przeniosłam jedną na pierścionek (oczywiście nieco ją modyfikując, żeby można ją było przedstawić w takiej formie)

peyote ring cat

Az do tej pory podchodziłam do pierścionków ściegiem peyote trochę lekceważąco, a jak się okazuje można z nich zrobić małe dzieła. Mam już projekty następnych, ale będę je robiła za jakiś czas na określoną okazję, więc pojawią się później.

Rysowanie wzorów pierścionków jest świetną zabawą. Nie wszystko da się na nich przedstawić, więc czasami trzeba trochę pogłówkować.

poniedziałek, 1 września 2014

Sutasz na co dzień

Kilka razy natknęłam się na zdjęcia eleganckich toreb ozdobionych sutaszem. Wyglądają one naprawdę ładnie, sama chciałabym taką mieć, ale nie miałabym jej do czego nosić. Na szczęście jakiś czas temu moja mama znalazła w szafie swoją starą torbę, której od kilku lat nie używa. W lipcu wzięłam się za jej odświeżenie. na klapie miała pozłacaną blaszkę z napisem - zdjęcie obok.
Nie lubię tego typu ozdób, więc ją odcięłam. Wymyśliłam prosty wzór z sutaszu, howlitu i toho. szyłam z nadzieją, że cały projekt zasłoni miejsce blaszki, zwłaszcza, że na środku została po niej spora dziura.
Ostateczna wersja trochę się różni od planowanej za sprawą mojej siostry, która stwierdziła, że poniższy układ przypomina serce i tak będzie lepiej.


Kolejne zdjęcie. Bardzo mi się ono podoba, więc nie może go zabraknąć.

soutache bag

Kiedy już zaczną się zajęcia na uczelni, będę mogła przetestować wytrzymałość sutaszu i impregnatu. Jak się zniszczy i będzie szpecił zamiast ozdabiać to pomyślę nad czymś z haftu koralikowego.
Na koniec jeszcze jedno zdjęcie - torby w całej jej okazałości. Jako modelka wystąpiła moja siostra i sama wybrała to zdjęcie na bloga :)


sobota, 30 sierpnia 2014

Powrót po długiej przerwie

Na kilka miesięcy porzuciłam prowadzenie bloga - po prostu zabrakło mi weny do tworzenia, robienia zdjęć, pisania. Ostatnio natchnienie mi wróciło, a wraz z nim chcę do odświeżenia strony. Zmiany są naprawdę duże - zaczynając od tła, a kończąc na nazwie. Stwierdziłam, że dotychczasowa - Galeria JolJus - nie oddaje nawet po części mnie. Co chwila mam wenę, a za jakiś moment nic mi się nie chce, dlatego też obecna nazwa oddaje to w jaki sposób tworzę.

Nowe tło stworzyła moja siostra, która trochę mi pomoże w prowadzeniu bloga. Niedawno założyła stronę, więc zachęcam do przejrzenia jej prac i polubienia na Facebooku. A oto jej rysunek w całości



 Stworzyła też moje zdjęcie profilowe:


Obrazuje ono wenę i brak weny.
Trochę ściemniłam oba rysunki, żeby lepiej było widać szczegóły i kolory.

poniedziałek, 10 marca 2014

Bransoletka inspirowana czekoladą

Inspirując się tematem wyzwania, czyli czekoladą stworzyłam bransoletkę w kolorach czekolady truskawkowej. Obrazek jest autorstwa mojej siostry.

Nie obyło się bez drobnych komplikacji, ponieważ w trakcie szycia skończył mi się brązowy sznurek i musiałam zmienić nieco swój projekt.

Tak wygląda ona w całości

soutache bracelet 

Tak na ręku - lepiej widać grafikę

 

Z każdym projektem zdobywam nowe doświadczenia. Tym razem nauczyłam się, żeby mieć zapas sznurka w kolorze, którego najwięcej używam przy szyciu. Mam też pomysł jak przyszywać sznurki do kaboszonu szklanego, żeby równiej się układały i mam zamiar spróbować tego w przyszłości.

czwartek, 27 lutego 2014

Spinka z kokardą na wyzwanie KK



Gdy zobaczyłam to zdjęcie od razu skojarzyło mi się z kolorem gold-lustered pale wisteria. Autorką zdjęcia wyzwaniowego jest MrÓ.
Na wyzwanie stworzyłam spinkę z kokardą - bardzo podobają się mojej siostrze i chciała mieć z nimi kilka spinek (na razie jest jedna). Przetestowałam też inne robienie tych ogonków co zwisają jak się zawiąże kokardę (nie wiem czy mają jakąś specjalną nazwę). To rozwiązanie bardziej mi się podoba, niż to z tutoriala. Już więcej się nie rozwodzę nad sprawami technicznymi tylko wrzucam zdjęcie.

hair pin bow peyote 


Obok jeszcze jedno - jako dowód, że kokarda jest 3d. Lepiej nie powiększać, bo staje się rozmazane.


piątek, 14 lutego 2014

Na Walentynki w kolorach niewalentynkowych

W Walentynki wszędzie jest różowo i czerwono, a przecież miłość nie zawsze jest słodko różowa lub namiętnie czerwona. Odczuwam już przesyt tymi kolorami, dlatego też stworzyłam bransoletkę w kolorach mało walentynkowych.

Nie jest to zwykła bransoletka. Dla mnie niesie ona pewne przesłanie. Osobiście mam dwie interpretacje znaczenia tej kolorystyki, ale nie będę ich tu pisała - wolę, żeby każdy rozumiał ją po swojemu.

beaded rope bracelet

I na ręku:

Bransoletka wykonana jest z dwóch rozmiarów TOHO - 11/0 i 15/0, więc serca są wypukłe w porównaniu z resztą.

czwartek, 13 lutego 2014

Kapelusz Kapelusznika w wersji koralikowej





"Alicja w Krainie Czarów" kojarzy mi się głównie z Kapelusznikiem, a Kapelusznik ze swoim kapeluszem. W scenach bez niego wyglądał jak nie on (ale odkrycie ;) ). Na wyzwanie Kreatywnego Kufra stworzyłam jego kapelusz z koralików:

peyote hat Alice in Wonderland

Żeby był on w miarę podobny do oryginału wzorowałam się na tym plakacie:


Kapelusz jest takiego rozmiaru (trochę zbyt jasne to zdjęcie wyszło):


A tył wygląda tak:

Rozmazane i niewyraźne to zdjęcie, ale już dałam sobie spokój z robieniem lepszego po tym jak w trakcie fotografowania spaliłam łańcuszek o lampkę. Mam nauczkę, że nie należy dotykać lampki w okolicy żarówki metalem. Poparzone palce i przepalony łancuszek (z jednego mam teraz dwa) na jakiś czas nie dadzą mi o tym zapomnieć.